poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Saper

Czy też macie wrażenie, ze wstęp do moich postów zawsze jest taki sam? :) I tym razem niczym Was nie zaskoczę, bo gra z którą przychodzę dzisiaj również jest prze prosta, ale jakże przyjemna. Przynajmniej dopóki nie staniemy na minę, bo dzisiaj o słynnym i niedocenianym obecnie Saperze!
Co takiego było w tej nieskomplikowanej gierce, że potrafiła wciągnąć na długie godziny? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że uczniowie również wykażą ten pierwiastek zainteresowania :)


Nie mam dla Was gotowej wersji do druku. Wiem, że lubicie jak wszystko jest gotowe - ja też nie gardzę wersjami instant - ale w tym przypadku musimy dopasować grę do potrzeb naszych uczniów. O co chodzi? Ano o słownictwo. Saper świetnie sprawdzi się do powtórek większych partii materiału. Żeby zagrać, potrzebujemy tabeli ze słówkami, moją znajdziecie tu. Jest to moja wersja, z zestawem słówek jakie próbuję wtłoczyć w moich uczniów. Dokument jest w Wordzie, więc w kilka minut łatwo powpisujecie słownictwo którego akurat potrzebujecie. Na końcu znajduje się też 6 bomb.

Wszystko drukujemy na grubszym papierze, podklejamy od drugiej strony czymś ładnym i laminujemy. Słówka rozcinamy i układamy tak, jak w Saperze (jedno obok drugiego, w kwadrat albo prostokąt). Uwzględniamy też - oczywiście - bomby. Uczeń podnosi dowolną kartę i musi przetłumaczyć słówko na angielski. Jeśli mu się uda, rzuca kostką i może odkryć tyle kart, ile wyrzucił i oczek. Podnoszone karty musza się stykać z poprzednim słówkiem. Jeśli wyrzucił 6, a aż 6 się nie styka... what a bad luck! Uczeń kontynuuje aż natrafi na bombę. Wtedy zliczamy ile w sumie słówek udało mu się przetłumaczyć i zapisujemy jego wynik. Następny uczeń próbuje pobić wynik kolegi, odkrywając więcej kart i tak dalej.

Co myślicie? Bomba czy niewypał? Ja przekonam się już jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz